19 sierpnia 2013

 Dzień jak an razie wydaje się bardzo udany, koło 8:00 pojechałam do Stalowej an małe zakupy, kupiłam sobie dwa nowe lakiery z Golden Rose Paris, które dziś przetestuje - granatowy i biały :D, do tego kupiłam Fucziemu kartkę na urodziny, portfel z Atmosphere, zaniosłam zdjęcia do wywołania, kupiłam dwa kolczyki, które bd ładnie łączyć mi 2 i 3 dziurkę w prawym uchu oraz tą żmijkę do robienia tunelów. Zaraz wstawię kilka zdjęć, chociaż jak an razie jestem bardzo zadowolona, a wręcz dumna z zakupu portfela, jest on w kolorze białym :) Jutro znów czeka mnie dzień wrażeń, to bd najważniejszy dzień w życiu, a muszę jeszcze tyle pozałatwiać, odebrać zdjęcia, wpłacić pieniądze za Buty, które zmówiłam Madzii :D Tak, dziś właśnie był mój 3 zakup przez allegro, i idzie mi coraz szybciej, jutro tylko wpłacę pieniążki i już. Ogółem to szukam jeszcze jakiejś fajnej torebki i ogółem jakiś ciekawych ubrań, po jutrze może nawet zajdę do secenhandlu, osobiście byłam tam tylko dwa razy w życiu, ale czemu nie, później pójdziemy popatrzeć, bo spodobało mi się kilka t-shirtów, oczywiście w kolorze czarno-białym lub biało-czarnym.


A teraz oto zdjęcie mojego portfela wystarczy napisać :D 
 Liczę na komentarz, jak wam się podoba? Czy miałyście już kiedyś taki? W pewien sposób przypomina mi taka torebkę an tym zdjęciu :)





Dzisiaj również było na słodko, bo dostałam własnoręcznie zrobiony przez Fuczaka lizak, który mniej więcej tak wygląda i niedługo powiem czy był smaczny :D





A teraz kilka ująć mojej urodzinowej kartki dla Fuczaka:









Po tym wszystkim miałom próbę na Sandomierz i nie powiem, żeby dobrze nam szło, ale spektakl dość banalny. Następnie dom i kolacja. 

* śniadanie I - bułka z masłem
106 kcal
* śniadanie II - 1/2 bułki z czekoladą
150 kcal
*  kolacja - 2x bułka z szynka i serem 
400 kcal
* podwieczorek - baton  Bounty
139 kcal
---------------------------------------------------
795 kcal

18 sierpnia 2013

Hm.. ogółem to dzisiejszy dzień może opisać w kilku zdaniach, oczywiście zaczęło się tak na prawdę od Mszy Świętej, po której poszłyśmy z moją animatorka do nowego wikarego pouzgadniać i zaczęła się rozmowa trwająca jakieś 1,5 godz... rozmawialiśmy na wiele tematów nie tylko dotyczących oazy, ale też okolicy, grilla i czy najlepszego internetu. Później próbowałyśmy się dodzwonić do byłego wikarego z jej telefonu, co nie przyniosło rezultatów, ale po jednej strzałce  z mojego telefonu zaraz oddzwonił. Rozmawiała z nim Patrycja, w tedy aj się przebierałam by ja odprowadzić. Po tym wszystkim postanowiłam się przejechać, tak dla zdrowia, kondycji i rozrywki tylko jakieś 25-30 min. Zdążyłam tylko wejść od progu i odebrać telefon, okazała się, ze możemy iśc na bugi,z robiłam kolację, zaczęłam szukać ubrań i tak zleciała godziną... więc została tylko opcja gril ale i to było udane. Niestety żadnych zdjęć nie mam, nawet z bliźniaczkami, ale następnym razem się postaram o jakieś, bo mają taki czaderski namiot z siatką maskującą. :) Ponad to dowiedziałam się dość interesujących rzeczy, np że przy diecie powinnam jeść pieczywo białe bo jest mniej kaloryczne i, ze chleb ma więcej kalorii niż bułki . 

Ogółem dziś miałam do użycia 1500 kcal:

*obiad - 2x ziemniaki, 4x ogórki i 1x schabowy
114 kcal + 48 kcal + 142 kcal
* przekąska - gruszka
58 kcal
* kolacja I - bułka z Hohlandem
160 kcal
*kolacja II - 2x chleb z masłem + 6 xHohland
140 kcal + 100 kcal 
* grill - 1x chleb + 2x kiełbaska smażona
64 kcal + 336 kcal
--------------------------------------------
1 362 kcal

No i niestety, nie mieli zwykłej wody,a  mi się chciało pić, więc wypiłam szklankę Coli 0... :( 



Moja Pierwsza Publiczna Recenzja: 

Powód przeczytania tej książki nie był wcale intrygujący, podczas pierwszego sięgania po nią nie uderzyła mnie ona, ani nie zrobiła nic ciekawego. Po raz pierwszy zetknęłam się z nią an kiermaszu książek jakieś 4 late temu. Wówczas bardzo mnie zaciekawiła, nie tyle co okłada, a krótki komentarz za jej tylnej ściance. I tak od tamtego monumentu mijał czas, a książka kurzyła się an jednej z szafek, aczkolwiek po pewnym sprzątaniu zaczęłam się zastawiać czy kiedykolwiek ja przeczytałam, bo w końcu jak można mieć książkę w domu i jej nie przeczytać... doszłam do wniosku, ze jednak nie dostąpiłam tego zaszczytu i para była to zmienić. Powieść ta opowiada o uderzająco do siebie podobnych bliźniaczkach, których nawet ojciec nie jest w stanie odróżnić. Akcja rozgrywa się od 1906 roku, opisując całe życie obu sióstr. Szczerze mówiąc liczyłam, ze bd to kolejne tanie romansidło, które zakończy się Happy Endem, lecz nie tym razem. Książka z każdym wątkiem nabierała ciekawości, niczego nie można było być pewnym. Najbardziej zaskoczył mnie jednak fakt, ze druga siostra nie urodziła bliźniaczek, tak jak pierwsza, początkowo byłam przekonana, tak samo jak to że jednak pokochają się, ze swym mężem. Jednakże żadna książka nie jest doskonała i ma swoje minusy, tej głównie mogę zarzucić małą liczbę stron, fatalnie zaprojektowaną okładkę oraz z mało wątków historycznych.  Mimo wszystko nie żałuję, ze poświeciłam an tę książkę 2-3 dni z mojego życia, ponieważ jest jak najbardziej godna polecenia 

P.S. A może wy mi coś polecicie, coś po za bardzo popularną literaturą typu saga "Zmierzch" czy "Harry Potter" 
Hmm i znów nadrabiam z wczoraj, czyli dopiero co skończyłam czytać jedna książkę pt.: " Lustrzane Odbicie" tak już zabieram się za kolejną, tzn po nocy jestem na rozdziale 16 książki "Assasin'S Creed Bractwo". Jak an razie książka zapowiada się bardzo ciekawie i już nie mogę się doczekać kiedy się położę by ją przeczytać. Ogółem to wczoraj odwiedziła moja mamę jej koleżanka i zapytała czy pojadę z nimi an basen, łiiii i tu zaświeciła się moja żółta lampka, które mówi więcej metod na spalanie kacl. Zgodziłam się o d razu i już wiem jak to bd wyglądać, pierw bd pływać przez 3 h, a później pojadę an pizze i to wszystko uzupełnię, ale w pewien zagmatwany sposób można powiedzieć, ze takie jest życie. W dodatku nawet własna matka jest przeciwko i zamiast kupić mi batona Fitness kupuje mi najbardziej kcal ciastka, no gdzie tu jest sprawiedliwość? 

W ciągu wczorajszego dnia się wyrobiłam i zjadłam wymaganą ilość kcal, a także muszę wspomnieć o pewnym komentarzu, który postanowiłam dość dokładnie "wydrążyć":

* obiad - pierogi xgram
max 500 kcal
* przekąskę- baton Nesquik
103 kcal
* kolacja - bułka z Almette i bułka z "puszką"
320 kcal
----------------------------------------------------
923 kcal


Co do komentarza o którym wspominałam, dotyczył on jednej z blogerrek, która napisała ze w ciągu 2,5 miesiąca schudła aż 16 kg. Chciałabym bardzo szybko nawiązać z nią kontakt, zadałam jej już kilka pytań i z niecierpliwieniem czekam na odpowiedź, ponieważ wydaje mi się że może udzielić mi kilku bardzo cennych rad. 

Mogę spokojnie jeszcze dodać, że zaczynam się przejmować jak wyglądam, staram się być po prostu an Tic Tak. To w pewien sposób jest dla mnie bardzo przerażające, co drugi dzień maluje paznokcie itd... dziś np zaczęłam się tym nawet bawić do mojego tradycyjnej czerwieni dodałam mięte. Używam wyłącznie lakierów "Golden Rose Paris" i z zadowoleniem stwierdzam, ze są fenomenalne, szczególnie ten nowy - który posiada pędzelek do łatwiejszego rozprowadzania, jest on w kolorze czerwonym - 11; natomiast odcień miętowego to 222. Nawet po tym jak skończę czytać, bo jestem już taka śpiąca, ze literki mi się mieszają to zaczynam myśleć w co się ubiorę itd, np dzisiaj jak się obudziłam dokładnie wiedziałam co założę do kościoła. Mam tu an myśli czarne vansy, spódnice w paski z Hausa i biły t-shirt z niebieskim nadrukiem :) + jakieś dodatki i lekko spięte dwa zakręcone pasemka włosów... . Czy to ogółem jest normalne??? 


17 sierpnia 2013

Wczoraj był kolejny dzień zmagać, ale wreszcie drobne zwycięstwa, mianowicie nie dość, ze cały dzień miałam ochotę an coś słodkiego, sama nie wiem skąd się to we mnie bierze, to w dodatku miałam pragnienie żeby czegoś się napić, czegokolwiek. Mogła to być nawet woda gazowana... byleby nie tylko to co w kołku w siebie wlewam, a bynajmniej się staram. bo jednak 1 litr to na cały dzień nie jest stosunkowo dużo, ale więcej nie umiem. Dużą część dnia poświęciłam nie tylko na grę w WŻ, ale również na odwiedzanie waszych blogów czy czytanie książki. Ale o tym postaram się napisać recenzję, w kolejnym poście, gdyż książka okazałą się na prawdę godna polecenia. Ponadto wczoraj miałam dla siebie całe 1500 kcal, gdyż zaczęłam stosować dietę przemienną, co drugi dzień 1500 kcal, a co pierwszy 1000 kcal. W dodatku postanowiłam ciągle jak się nie uczyć to czytać, bo przechodzenie obok lodówek w moim domu to dość niebezpieczne dla mnie i dla mojego łakomstwa.  




W ciągu dnia zjadłam, dużo, a nawet bardzo dużo... :

*śniadanie I - 2x pieróg
145 kcal
*śniadanie II - bułka z masłem
106 kcal
* przekąska - jabłko
52 kcal
*obiad - xg pierogów 
500 kcal
*kolacja I - 2 x bułka 
212 kcal
* kolacja II - 2x łyżek chłopskiego garnku < ale tylko na spróbowanie>
50 kcal
*kolacja III - bułka z "puszką mięsa"
150 kcal
*podwieczorek - 1x Knopers
137 kcal 
--------------------
1352 kcal




Trochę myślałam and tym wszystkim rozmawiałam z rodzicami i okazuje się, ze chyba nie mogę pojechać z Fuczim w Bieszczady. Nie wiem jak jej to powiedzieć czy nawet napisać. Bo po prostu rodzice nie mają kasy na ten wyjazd, szczególnie, ze bd musiała iść do okulisty, nowe książki do szkoły. Na pewno powiem jej prawdę, że to z braku funduszy, bo jeszcze jej prezent na urodziny "robię" no i jeszcze z tym jest kłopot. Ale myślę jak, wczoraj jak czytałam pomyślałam może, ze pojedzie z swoja kumpelą Karoliną, a ze mną spędzi kilka dni w tym tygodniu i kilka pod koniec wakacji, tak by ją zabrać na Dzień Wspólnoty. Mam nadzieję, że spasuje jej taka opcja. Błagam niech chociaż to się uda, a po za tym muszę składać na te tabletki odchudzające, które mam nadzieję, ze mi pomogą, a tanie one nie są. A o tym raczej nie chcę jej mówić. Kurde, po prostu chcę się zaakceptować. Na domiar dobrego stwierdziłam, że w następne wakacje jadę z nią do Warszawy, rodzice dadzą mi troszkę kasy jak to zawsze na jakiś wyjazd, a tam bd pracowała więc sb dorobię, może nawet uda mi się kupić mój wymarzony tel z tą fajna klapką i kilka ubrań oraz jakieś Conversy... . 

15 sierpnia 2013

I kolejny dzień dobiega końca, ogółem to mamy dziś ŚWIĘTO! Wiadomo, obecność na Mszy obowiązkowa... . Chociaż obecnie nie wydaje mi się, by wszyscy dobrze rozumieli dzisiejsze święto, większość osób jak nie poszła w nowych łaszkach pochwalić się jak to oni nie wyglądają, to po prostu popatrzeć która miejscowość jaki wieniec przygotowała, ewentualnie reszta pogadać... nie twierdzę, ze wszyscy ale jakieś 95% tak. Wracając do tematu, po Mszy poczułam się bardzo osłabiona, wzięłam jakieś leki i poszłam spać, w tym czasie Pat dzwoniła do mnie z 10x, ze jest teraz próba i, ze gdzie jestem.  Koło 18:30 obudziłam się i odruchowo chciałam zobaczyć, którą mamy godzinę, a tu patrze dzwoni właśnie Pat, odruchowo odebrałam i dogadałyśmy się, ze mam być za 5 min u niej. Ubrałam się tylko cieplej, wzięłam bluzę, aparat i pojechałam. Tam uzgodniliśmy kiedy kolejna próba, kto gra i którą pantomimę wybieramy. Po wszystkim zapytałam czy mogę u niej przegrać sb zdjęcia na Google albo żeby wysłała mi an maila, on powiedziała, ze dam mi swojego pena i odniosę w poniedziałek. Po wszystkim pojechałam do domu, wstawiłam nasze sweet fotki na grupę fb, z wczoraj i próbowałam kilka swoich dodać, bo niektóre są bardzo ładne, nawet jak na mnie :) a przy okazji przyszły zdjęcia mojego ciała, jest ohydne. Ale mogę powiedzieć, ze dieta zaczyna działać. Bez problemu wciskam się w jeansowe shorty, których wcześniej nie mogłam założyć,a  teraz swobodnie je nosze nawet na udach. :) Pierwszy sukces, byle tak dalej. 

A teraz zapodam jak zawsze jakąś dobrą nutkę a później, zdjęcia tego czego chcę się pozbyć... oraz to ile dziś zjadłam:


*śniadanie - 2 kostki czekolady 
163 kcal
* obiad - 6 pierogów - ok 250 gram
457,5 kcal
* pierogi na zimno - 200 gram
380 kcal 
*kolacja - bułka z masłem
106 kcal
-----------------------
1106,5 kcal

Dziś bardzo mało jeździłam na rowerze, może z 30 min, ale koniec ze słuchaniem mamy, gdybym nie zjadła tej czekolady < to akurat ze własnej> i tych pierogów byłoby ok... :( 
Nawet sprawa z plecakiem nie wyszła, bo wykupili i czarny i miętowe, ale napisałam do sprzedającego i ma się do mnie odezwać jak bd coś miał. Nie chce iść jak jakiś Platfus do szkoły... .





 

I tak właśnie wygląda moje okropne ciało, trzeba iść jak najbardziej mobilizować...!



No i się stało, chyba przeciążyłam nawet dawkę 1500 kcal, ogółem dzień zapowiadał się pięknie zjadłam tylko 2 x farsz z pierogów, tak żeby się czymś zapchać, ale nie dużo kcal, bo jednak wiedziałam, ze czeka mnie wyżerka u Sowy. Miało się nas zebrać siedem osób, miał być film i obrzerka. A ogółem wyszło inaczej, było nas czworo , robiliśmy zdjęcia, rozwiązywaliśmy Milionerów an tablecie, nawet byliśmy an hamaku, z którego musiałam spaść. Ogółem zabawa byłą nieziemska, ale krótka... i jednak za dużo zjadłam. Jak przyjechałam do domu, to nie dałam rady i pościłam pawia, no ale trudno. Przecież żyje się tylko raz.  A co gorsze, jak wróciłam do domku, kolo 22 zjadłam jeszcze 2 pierogi+ dużą część białej czekolady z orzechami... wrrr . Szczerze to liczyłam  że bd Kriss, bo co jak co ale wyglądałam olśniewająco, byłam dosłownie an 5 min jeszcze u Pat, które dodała  ze miałam genialny make-up... jednak mi on się niezbyt podobał, był za delikatny, sama czarna kryska na dole + tusz... 



A teraz liczymy.... ale na swoja obronę mam tylko 40 min jazdy rowerem do Kasi + 35 z powrotem i 25 min na pocztę i chyba drugie 25 z powrotem...  czyli jakieś 2h i 5min całodniowo...

* śniadanie I - farsz z pierożków
max 150 kcal
*śniadanie II - farsz z pierożków
max 150 kcal
* deserek - garść chipsów cebulowych, 10 petitków, 4 pianki, 
max 150 kcal, 420 kcal, max 200 kcal
*kolacja - 6 pierogi, 5 części białej czekolady Nussbeisser:
457,5 kcal, 408 kcal, 
--------------------------------
1 935,5 kcal

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.. co ja zrobiłam prawie 2 000 kcal.! Nie to nie możliwe... koniec. A teraz ile spaliłam przez 2 h jazdę na rowerze... : 1266 kcal, jeśli moja waga wynosi ok 75 kg.. Całkiem całkiem,a  może by tak codziennie tyle spalać. Od jutra codziennie jeżdżę tylko an rowerze. bd chyba najlepiej :)




13 sierpnia 2013

Hmm i już powoli opanowuje mnie szał szkoły.. no ale cóż przecież jakoś trzeba się pokazać. Jak an razie planuje kupić 3 rzeczy, ale to wcale nie wydaje się takie łatwe, bynajmniej dla mnie 
a) plecak 
b) buty
c) słuchawki XXL

Co wy na to? Zaraz wstawię kilka zdjęć :)  Mam nadzieję, że pomożecie mi wybierać, kilka rzeczy już wybrałam tylko trzeba zdecydować się w kolorze... :)  

Na początek wrzucę coś dla rozluźnienia przed bardzo ciężkim wyborem... zapraszam... 
mmhhmm... uwielbiałam i dalej uwielbiam łzy. Maja w sobie taki mega POWER!
Po prostu nuta mojego dzieciństwa i właśnie teraz powracają moje piękne, a zarazem dziecinne wspomnienia o zabawie w chowanego, o tańcach na balkonie, o przyjaciółce Karolinie, o huśtawce na podwórku... 



No to lecimy po kolei... ogółem przegrzebałam całą szafę i jakieś 150 stron na allegro szukając pod nazwą "plecak", później Blondynka dopisała jeszcze "vintage" co okazało się słowem kluczowym i zmniejszyło ilośc materiału bynajmniej an allegro z 740 str do jakiś 10 niecałych. 

a) PLECAK

czarny:
 indian fiolet:

aztec błękitny:


aztec granatowy: 


bordowy:

 miętowy:

Końcem końców waham się nad 2 plecakami, mianowicie miętowy czy czarny?

b) BUTY: 

conversy krótkie czerwone - 120,00 zł





conversy krótkie białe - 80,00 zł 




conversy długie bordowe - 130,00 zł

vansy miętowe - 90,00 zł 


Tutaj tez już się określiłam lekko, więc albo białe krótkie conversy albo miętowe vansy. To bardziej zależy od plecaka, który wybiorę. 

c) SŁUCHAWKI

CZARNE:

BIAŁE:
Tu raczej standardowo wezmę czarne, chyba że bd miętowy plecak... :)
Pomóżcie mi dopasować jeden fajny zestaw... 

Hm dzisiejszy dzień jak zwykle zawaliłam, tym razem z powodu bardzo małej ilości ruchu, no ale trudno się mówi. Jak co dzień musiałam się pokłócić z mamą, nawet nie wiem o co poszło, kurde zawsze się an mnie wyżywa. Ale jest dwie dobre wiadomości: po pierwsze przestaje być chora, a po drugie przestaje jeszcze bardziej być chora. Maść, tabletki i syrop jak najbardziej pomagają i jestem na tak :) Ogółem mogę dodać że w wiejskim życiu wzbiłam się na kolejny level, dostałam nawet dziś kościół stacyjny w Nisku... oraz pomogłam dziadkowi z pisaniem naklejek na miód całe 250 wypełniłam.
Za kilka minut bd szukać jeszcze plecaka do szkoły... coś w stylu Jagódki.

Dziś nie zjadłam żadnej przekąski, po za zdrowym jabłkiem, ale zerknijmy an całokształt:

*śniadanie - 1x bułka z z masłem
106 kcal 
*obiad - mała miseczka zupy pomidorowej z kluskami
300 kcal
* przekąska - 1x jabłko
52 kcal
* kolacja I - 2x bułka z masłem
212 kcal
* kolacja II - 1x bułka pełnoziarnista z masłem
96 kcal
--------------------------------
766 kcal

Taki wynik bardzo mi się podoba szczególnie że rano zrobiłam ledwo co 5 przysiadów i 5 brzuszków, ale jak wspominałam brak kondycji robi swoje zaraz też bd się rozciągać przez 10 min i bd robić dodatkowe brzuszki i przysiady. Co do płynów kolejny dzień mogę odhaczyć - wyłącznie woda niegazowana a nawet 1,5 litra się uzbiera przez cały dzień :) Dziś również wędrowałam po kilku blogach i na jednym słyszałam o ciekawym ćwiczeniu, coś co miało zbliżoną nazwę do chalenge ... robi się 50 przysiadów, każdego kolejnego dnia przez miesiąc dodajemy po 5. Może być bardzo ciekawie, ale czekam z tym an moją  kondycję i na mojego laptopa. Ogółem mogę też dodać, ze zaczęłam się troszkę uczyć, przerabiam an zmianę repetytorium z matematyki i jakieś ćwiczenia z angielskiego. Lubię te dwa przedmioty, a dodatkowo muszę wybrać jeszcze jeden do matury. Tylko pytanie geografia czy chemia... no niby chemie lubię bardziej i mam bardzo dobre podstawy, a jak teraz bd chciała to się przyłożę, ale z drugiej strony geografia to geografia jest jej dużo i może bd też kojarzyć. Sama wariuje, staram się też dużo czytać, by z ortografią się jakoś pogodzić...  




12 sierpnia 2013


Dzisiejszy dzień właśnie dobiega końca, a ja niemoge dostać się na bloga, mój internet muli niestety. Ale chciałam napisać, ze było mi dziś bardzo trudno,
dzień wcale nie był idealny ani przyjem,ny. Był chlernie trudny. Po mimo wpadki < ze słodką czekoladą> dałam rade i mogę czuć się troszkę dumna, aczkolwiek
to do piero początek, można nawet powiedzieć, ze wierzchołek góry lodowej. Mam nadzieję, jednak ze to się opłaci.





Co dzis zjadłam? A więc zjadłam dziś:
*śniadanie I - bułka z masłem i 1x plasterek szynki 150 kcal
*przekąska - 4x kostki czekolady 240 kcal
*śniadanie II - 1x chleb z masłęm 120 kcal
*obiad - mała miseczka zupy pomidorowej z kluskami
* podwieczorek - jabłko 52 kcal
*kolacja - 1x bułka z masłem + 1,5 plasterka szynki 170 kcal

Ciekawi mnie ile to może mieć w sumie kcal... jutro chyba bd liczyć.

W ciągu dnia wypiłam jak an razie 2 szklanki 0,5 wody niegazowanej, w ciągu nocy ogólnie piję więc może wypiję jeszcze z 250 ml.
Bardzo mało się ruszam, ale dziś rozciągałam się przez 10 min, mam kondycję w opłakanym stanie. A jutro chcę wstać trochę wcześniej koło 9 o ile mi się uda
i przebiec się kawałek mniej więcej ode mnie pod wał.. to jakiś 50 m, może troszkę mniej, oczywiście bd biec truchcikiem we własnym i spokojnym tępie. rano
i wieczorem bd się też rozciągać przez 5 min i dodatkowo zamieżam robić w tedy po 10 brzuszków i przysiadów. W trakcie dnia, pewnie koło południa chcę
robić to 10 min z Mel B. Bo w kńcu niedługo wakacje się skończą, ja wrócę an wf, zacznę płwać a tak też musze mieć jaką kolwiek kondycję, nie mówiąc już o
tym, że też chcę zacząć tańczyć i jestem bardzo zmobilizowana. Bez ruchu i powolnego, lecz systematycznego odbudowania kondycji nic nie zrobię.Wierzę, że
mi się uda i za niedługo bd szczuplejsza.




No i nie umiałam się powstrzymać, taka miseczka zupy co najwyżej może mieć 300 kcal, a teraz godzina prawdy czy udało się zjeść przyzwoitą ilość: 150 kcal + 240 kcal + 120 kcal + 300 kcal + 52 kcal + 170 kcal = 1032 kcal. Co prawda jestem w szoku, bo ta czekolada mi wszystko popsuła, jednak myślałam, że z nią wyjdzie więcej... aczkolwiek gdyby nie czekolada byłoby 708 kcal... brr 
Dzisiejszy dzień jest kolejnym koszmarem, obudziłam się coś przed 5:0, co prawda nie sama ale okropny ból miejsc intymnych. Poszłam się załatwić, ale bolało jeszcze gorzej, więc wzięłam krem i się wysmarowałam jego resztkami. Później poszłam spać, wstałam koło 12... pomodliłam się grzecznie o pomoc w walce z kilogramami :) < polecam wszystkim bo bez tego daleko nie dojdziecie, dlaczego o tym wcześniej nie pisałam? sama nie wiem, ale pomyślcie ze w tej intencji bd odmawiać 10-tek różańca i bd łatwiej o wiele. Ja robię tak, ze rano jest za dietę, kilogramy itd, a wieczorem o fantastycznego chłopaka> no i poszłam się kąpać, lepiej potrzymać jeszcze ten żołądek w niepewności, później z zasadą "żryj pół" zjadłam połowę śniadania, jedną bułeczkę z szynką. I w następnych minutach zrobiłam coś okropnego.. wrrr zjadłam 4 kostki słodkiej czekolady, ale kurde tak kusiły. Po 17 zjadłam dopiero obiad, między czasie piłam wodę niegazowaną i tylko tego się trzymam na razie. Zjadłam kanapkę z masłem, bez żadnych serków czy szynek.. . Na obiad wlałam sb do mojej tradycyjnej miseczki zupę pomidorową z kluskami, nie dość że nalałam jej mniej niż zwykle to jeszcze trochę zostawiłam. I tu mogę poczuć się dumna, już drugi raz. A teraz czekam koło 18 zjem jedno jabłko razem ze skórką, a przed 19 na kolację jedną bułkę chyba też z masłem lub z szynką. Ogółem mogę jeszcze dodać że wymyłam stary kufel do piwa, taki 0,5 litrowy i wlałam tam wodę, ogółem bardzo mało pije, ale dziś chce wypić aż 2 takie kufle, zobaczymy czy mi się uda... . 




A tak z po za to jestem chora i muszę brać jakiś syrop na gardło bez smaku, często sb kicham i wydmuchuje przez to setki chusteczek higienicznych.. biorę jeszcze tabletki do ssania, chyba CHOLINEKS. Chyba nie powinnam ich brać przy diecie, ale zrezygnowałam już z jakiś witamin na wzmocnienie odporności, zaraz bd szukać czegoś na ten temat... . Ale dzięki tej chorobie spada mi apetyt i może uda mi się to jabłko zjeść na kolacje.. :) 


11 sierpnia 2013

Arr.. mam mega kiepski humor, jeszcze babcia mnie wkurza, stara krowa, która na niczym się nie zna. Bd kazała mi jeszcze muzykę ściszać i jeszcze bd mi grozić, że mnie udecy, pff:P niech spróbuje tylko mnie dotknąć. Nie wiem skąd czerpie siły, an tą agresję, kurde a co gorsze, nie mam siły na nic innego. Jestem chora, mam osłabiona odporność i ogółem jestem słaba, a co gorsze znów mdleje. Co prawda zemdlałam tylko raz jak jechała do kościoła, no o kurde spokojnie jechałam, wyprzedziłam starsza panią, pojechałam dalej, a później pamiętam tą panią tylko obok mnie która pytała czy wszystko ze mną ok, ja ze tak. Tylko się pośliznęła. Poszłam do kościoła, w trakcie Mszy ogarnęłam, że mam podarte rajstopy i brudne buty, chyba od hamowania, nie pamiętam nic, tylko ze mi się w głowie kręciło mocno. No i tyle, Po  kościele wróciłam do domu w towarzystwie Sąsiadeczki i Gabi, która jest również pięknie opalona jak ja.  No i zjadłam coś, dużo zjadłam, ale to tak na prawdę ostatni dzień i od jutra dieta do wymienionych poniżej punktów.. tak tak dam radę! 

Podczas kazania zaczęłam się uważnie wsłuchiwać, mimo zmęczenia, czy rozkojarzenia... ale długo nie mogłam, bo co jakiś czas wpadała ta myśl i przenosiło się to an rozmowy  z Przyjacielem. Nagle ogarnęłam sytuacje, z którą tak na prawdę nie mogłam i dalej nie mogę sb poradzić. Wybaczyłam w tamtym momencie wszystkim, znajomym, przyjaciołom, rodzicom, ale nie umiałem wybaczyć nic sobie, właściwie dalej nie umiem. Nie umiem zaakceptować tego jaka jestem, czynów do których to prowadziło, a oczywiście to tylko moja wina... taka drobna refleksja nad sobą... 

W dodatku moje intymne miejsca dalej piecza, powiedziałam mamie, dała mi jakąś maść i powiedziała, ze mnie po prostu zawiało. No ale szczerze to jest niemożliwe raczej, no ale db zaczęłam smarować i boli mniej szczególnie jak minie 2-3 min od posmarowania więc luzik, do póki nie pójdę do wc i się nie załatwię w wersji mokrej, bo w tedy boli tak jak wcześniej.. . 



Noc była koszmarna, byłam już an tyle obolała i zdołowana, że chciałam wziąć wszystko co było pod ręką, jakieś nożyczki, nożyk do papieru, czy zwykły nóż i pociąć cały brzuch i nogi, nienawidzę mojego ciała i nie umiem go zaakceptować. Zrobiłam już zdjęcia tego czegoś co ma przypominać moje ciało i czekam tylko an laptop by je wstawić... wrr od poniedziałku idzie dieta, ale bez żadnego ale!. nie bd to dieta 100 kcal, ale może ona mi pomoże..., a więc zawsze było, że mam zamiar itd, ale tym razem bd przestanę na pewno:

1. Piję wyłącznie wodę niegazowaną bezsmakową.. czasami nieprzegotowaną, kufel wieczorem po kolacji.
2. Raz dziennie jem min jednego owca.
3. Zamiast wysoko słodzonych/kalorycznych jem słodycze lekkie, np zamiast białego Kit-Kata, którego uwielbiam zjem batona co prawda czekoladowego ale z płatkami. 
4. Codziennie się rozciągam min 15 min, co drugi dzień robię po 10 brzuszków, a co pierwszy 10 min z Mel B. Wyjątkiem jest tylko niedziela. 
5. Od września pływam 2x w tygodniu, na pewno bd to sobota i jeszcze jeden dzień w  trakcie tygodnia, może czwartek, bo i tak będą zbiórki. 
6. Rezygnuje z wszystkich fast foodów: pizze, zapiekanki, frytki, kebaby, hot-dogi, cheeseburgery, hamburgery, chipsy, itd. 
7. Nie jem sera żółtego i parówek.

Może to jakoś mi pomoże.. bo już an prawdę nie widzę dla siebie żadnej nadziei, jest mi z tym strasznie ciężko. 


10 sierpnia 2013

Dziś znów to samo w kółko liczę kalorie, z czasem jest bardzo męczące, szczególnie ze dziś jadłam wszystko, a myślę ze i tak się wyrobiłam, mam zamiar przerzucić się tylko na wodę gazowaną, zrezygnować ze smakowej. Rozmawiałam dziś z Meg, ona opowiadała mi o takiej dziewczynie, która schudła tylko dlatego ze piła wodę. Podoba mi się to, ale nie mam gwarancji, ze schudnę. W dodatku od dziś zaczynam się rozciągać, a właściwie zabieram się za to zaraz, chciałabym zacząć biegać, ale mam masakryczną kondycję i wiem że nie dam rady. Od września an 100% pływam 2x w tygodniu, bez żadnego ale! Kurde piszę z tym Tomkiem i piszę, jest spoko, stwierdził, ze bd się wspierać. Ale nie wiem czy dam radę. Bo to zawsze było moim marzeniem by mieć rozmiar 36-38, nikt kto nie był kiedyś gruby, tego nie jest w stanie zrozumieć. Po prostu to jest niesprawiedliwe, bo niektórym to tak przychodzi lekko. Niektórzy mają rozmiar 36 od tak, jedzą ile chcą i to czasami same słodycze, a inni na ten rozmiar muszą bardzo ciężko pracować...


A dziś zjadłam:
*śniadanie - bułka 
106 kcal
* przekąski - 2x malutkie żelki i 1/3 paczkę chipsów
300 kcal
*obiad - 2x ziemniaki + małe mięso i 3x ogórek kiszony 
472 kcal
*kolacja - 2x kawałek pizzy 
450 kcal
-------------------------
1328 kcal

Co do dzisiaj wyrobiłam się, ale biorę sie za siebie, w dodatku chcę iśc do ginekologa... bo mam coś dziwnego z pochwą. Mam bardzo dużo śluzu na bieliźnie, kurde, często mnie boli jak dotykam... wrrr.


9 sierpnia 2013

Wiem, bardzo dużo czasu mięło, zmieniłam się i to bardzo. Nie umiem się gniewać na ludzi, po prostu w każdym chce widzieć Chrystusa i to jakoś bardzo mi pomaga, strasznie ciągnie mnie do ludzi, z wszystkimi chce się spotkać, porozmawiać, dać im nie tyko kawałek siebie, przekazać im coś czy nauczyć, ale również być dla nich wsparciem. Dziś spotkałam się z Madzią.. hmm bardzo dużo się zmieniło i co najważniejsze kręci z moim starym znajomym, tego się nie spodziewałam. Ale wracając do dzisiaj i do całych wakacji, zmieniła mi się doba, nawyki jedzeniowe, bardzo dużo jem słodyczy, ale znów wracam do diety, an razie stopniowo, raz dieta 100 kcal, raz 1500 kcal... czasami mniej. Jest straszny upał więc nie chce mi się ruszać, ale od jutra zaczynam się rozciągać... :D Może mi się uda, co rano i wieczór                                                                                                   rozciąganie, a w środku dnia 10 minut z Mel B. Wieczorem chce też zacząć robić brzuszki... bo właśnie w tedy mam najwięcej energii. 
                                                             

A to coś dzis zjadłam, dość dużo:
* śniadanie - 2x bułka, 1x Hochland, Almette 
322 kcal
*obiad - 1x naleśnik suchy
100 kcal
*kolacja - 3x bułka, 3x jajko
498 kcal
*deser - 1x kostka czkolady Milki Toffefe
60 kcal
-------------------------------------
zjadłam : 980 kcal

Ogółem dziś sie wyrobiłam, przestaję pić wszystkie napoje gazowane i zaczynam ćwiczyć i się ruszać  koniec tego dobrego, morze jak trochę zrzucę to uda mi eis zwrócić uwagę Kamila... :( Bardzo bym tego chciała. Jak dostanę mojego laptopa to wrzucę zdjęcia mojego okropnego brzucha i ohydnych nóg... nienawidzę ich. Z brzuchem jeszcze mi pójdzie łatwo, ale nie z nogami, zacznę pływać od września.





14 lipca 2013

No i dziś znów niby jest "w porządku z mamą" no sorry, ale tak jest w kółko, a ja mam tego dosyć. Wie, że to ja mam rację,a  mimo tego i tak nie umie powiedzieć przepraszam, ale najlepsze było to jak ją poprosiłam o jedną oranżadę Helenę.. pytała ile i jaką, no to standardowo jedna sztuka żółta, ale później powiedziałam, że jaka kolwiek i duże krakersy. Oczywiście moja genialna mam kupiła 2x Heleny - białą i czerwoną oraz dwie paczki małych krakersów... myślałam, ze padnę. Pytałam czy czegoś nie było czy coś, a ona że wzięła to co chciałam no i sb pojechała gdzieś. Ale to nie o tym miałam pisać.. a więc za 16 dni jadę na rekolekcje, chyba tego już wcale nie chce, nie bd pewnie mojej diety, bo i tak jedząc jedna kanapkę na śniadanie i an kolację i pół jednego obiadu to bd ponad 1000 kcal... kurde zawsze musi byś coś nie tak.. wrrr. No i zostaną same ćwiczenia i to w czasie wolnym, nie no super. Po co ja się w to pakowałam... zamiast tego mogłam jechać na Cieszanów i rock nad Sanem, nie wiem czy byłoby mi tam gorzej. I jeszcze moja faremka.. nikt się nią przecież nie zajmie, ale zawsze trzeba też szukać plusów, a więc po pierwsze bd miała zakończona formacją wakacyjną i za rok mogę jechać za free i jeszcze jako animator, po drugie łatwiej bd mi w tedy zostać animatorem krzyżowym, bo to i tak muszę mieć skończone, po trzecie spotkam się z ludźmi, których lubię i z ludźmi których powinnam lubić, po czwarte nabędę nowe umiejętności, po piąte może uda się porozmawiać z s.Magdaleną :) Po szóste bd Agape, jak co roku pójdę sama lub z jakąś dziewczyną, no ale trudno, da się przeżyć, po siódme jak wrócę w domu bd już laptop i tato, a następnego dnia bd wyjeżdżać do Warszawy an Bemowo.. :) Mamy dziś średnią pogodę, a ja koło 20 :30 idę poćwiczyć do pokoju, jakoś nie zbiednieję od tego przecież... 


Dziś znów swoje posiłki zaczęłam od obiadu, mianowicie:

*obiad - 2x zraz zawijany + 2,5x ziemniaki + 3x ogórki kiszone 
2x 80 kcal + 2,5x 48 kcal + 3x 12 kcal

* kolacja I - 1x bułka z masłem i ulubioną szynką 
170 kcal + 2x 15 kcal

* kolcja II - bułka z masłem + 2x szynka + ogórek
170 kcal + 2x 15 kcal = 12kcal 

* podwieczorek - 25x krakers
25x 10 kcal

-------------------------------------------------
998 kcal

Dziś mogę być w miarę zadowolona bo 1000 kcal nie przekroczyłam, ale mało się ruszam, no byłam w sumie dziś w kościele rowerem to tak z 30 min w obie strony... i zaraz idę ćwiczyć, a jutro bd się pakować, więc może więcej bd się ruszać... najważniejsze że ćwiczenia z Mel B. już umiem na pamięć i kolejnośc też ogarnęłam... :) A teraz pora na nutkę :